"Fangirl" Rainbow Rowell

 ****
  „Gdy Ci smutno, gdy Ci źle”.. no właśnie wtedy bierzesz i czytasz „Fangirl”. Według tekstu na okładce, jeśli nią jesteś, to zrozumiesz o co chodzi. Jeśli zdarza Ci się zarywać nocki dla ulubionych bohaterów, shipujesz ich nieustannie, spędzasz z nimi każdą wolną chwilę - czytaj spokojnie, zrozumiesz....

Książka idealna na letnie, jesienne, zimowe i wiosenne wieczory, każda pora jest na nią dobra. To autobiografia każdego książkoholika, doskonale przedstawia jego emocje, zachowania, sposób w jakim jest odbierany przez innych ludzi. Takie cudeńko, które nie należy do gatunków, które z reguły pochłaniam, ale zawładnęła moim sercem.


   Główna bohaterka Cath wraz z siostrą Wren wybierają się na studia, opuszczają rodzinny dom, ojca. Ich życie zmienia się, dotąd nierozłączne bliźniaczki, zamieszkują osobno. Wren jest bardziej przebojowa, pragnie znaleźć nowych znajomych, szybko wpada w złe towarzystwo, często zapomina o siostrze, ich wspólnej historii. Carter stara się żyć jak dawniej, ciągle godząc naukę z prowadzeniem bloga o przygodach Simona i Buza. Próbuje zaakceptować swoją wspólokatorkę i jej chłopaka, którzy coraz częściej ingerują w jej sprawy.

Czy wieczna marzycielka spotka prawdziwych przyjaciół? Czy wyjazd na uczelnię to początek nowej, niesamowitej przygody?

Carter to zdecydowanie jedna z moich ulubionych bohaterek, pomysłowa, wygadana kiedy trzeba, do tego zna się na książkach i pisaniu. Każdy z nas dostrzeże w niej cząstkę siebie, to taka książkowa bratnia dusza. Nie da się o niej zapomnieć, szczególnie o jej „imprezie ratunkowej”. Wszystkim by się czasem taka przydała, szczególnie, że był na niej Levi .. <3 <ale o nim zaraz, rozgrzewam się> Uwielbiam jej sposób bycia i przemyślenia, rozumiem jej zatracenie się w fikcyjnym świecie. <3 ona uosabia każdego mola książkowego, pokazuje z czym muszą się zmierzać każdego dnia, wśró ludzi którzy nie do końca rozumieją ten styl bycia. 



    Co by się stało, gdybym w jakiejś książce nie znalazła żadnego męża? Pewnie ziemia by się rozstąpiła, żaby zaczęły lecieć z nieba. W „Fangirl” Levi to taki słodziak, jakich mało. Straszna gaduła, żartowniś, a do tego chodząca uprzejmość. Dawno nie spotkałam tak pozytywnej postaci. Każdemu jest w stanie pomóc, dla kadżego znajdzie czas. Akceptuje odmienność Cath <chociaż na początku żartował sobie z jej „pamiątkowego popiersia ”, plakatów – nie mógł być tak cały czas perfecto, ale wrócił na jasną stronę mocy>. Nie przejmuje się, że niektórzy uważają go za chłopca z rancza, jest sobą.

Scena w której doszło do bliższego kontaktu Leviego z książkami, była śmieszna i przyprawiająca o mini wylew. Jednak jak zawsze się zrehabilitował. Uwielbiam momenty gdy Cath mu czytała, a on tak uważnie słuchał i wszystko pamiętał. Jarałam <i jaram> się tym strasznie. On stał się takim jej fanem, kimś, komu mogła wszystko opowiedzieć, a on był najuważniejszym słuchaczem jakiego miała. Gdy popsuł to, co dopiero zaczęło się miedzy nimi „rodzić” walczył z całych sił, żeby to naprawić. Uwielbiam go za to. Jejku jak on się przejął swoim błędem.



Podsumowując to książka, którą chyba każda fangirl  <i oczywiście fanboy> musi przeczytać żeby zrozumieć, że jest nas duuużo, cała armia. Drugi powód to poznanie Leviego, chyba każda lub każdy z nas chciałby taką lub podobną drugą połówkę <albo najlepiej taką hybrydę wszystkich mężów i książkowych żon>. Przy tej pozycji będziemy się dobrze bawić, porównując swoje przygody z losami Cath. Naprawdę szybko i przyjemnie się czyta, nawet nie zauważysz kiedy będziesz się zbliżał do ostatnich stron. Pamiętaj, że zawsze możesz do niej wrócić drugi raz.


Tytuł: "Fangirl"
Autor: Rainbow Rowell
Wydawnictwo:  Otwarte

****

" - Czytałeś książki z serii?
- Widziałem filmy.
Cath tak mocno wywróciła oczami, że aż ją zabolało."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Oczytana , Blogger