Stephen King zdecydowanie należy do grona moich ulubionych
autorów. Zaczytuję się w nim od dłuższego czasu i jestem już bliżej niż dalej
końca <to naprawdę osiągnięcie bo napisał straaasznie dużo>. Pochłonęłam 42 jego książki, były takie po których bałam
się ciemnych łazienek, zbyt głośno szczekających psów, a były też takie, które
skłaniały do przemyśleń i głębszych refleksji. Potrafi też połączyć to wszystko
razem i tak powstawały jego największe hiciory.
„Koniec warty” to zakończenie najnowszej trylogii mistrza
grozy. Seria ta jest dla mnie trudna do ocenienia. Z jednej strony jest ona
dość ciekawa, intrygująca, ale czuję, że to nie do końca to, czego oczekiwałam.
„Mercedesa” przeczytałam szybko i byłam dość zadowolona, potem przyszła kolej
na „Znalezione niekradzione” na którą przyznam się szczerze niecierpliwie
czekałam.
Finałowa część miała zawierać to, co w twórczości Kinga
lubimy najbardziej: zjawiska paranormalne, wszystkie strachy, których się
obawiamy, czy po prostu szokujące sceny, które niejednokrotnie sprawiały, że
nasz obiad wolał być gdzie indziej niż w żołądku.
Gdy przeczytałam opis tej książki, wiedziałam, że długo nie
wytrzymam i muszę poznać zakończenie historii. Podsumowuje ona losy emerytowanego
detektywa Billa Hodgesa, który rozwiązywał sprawę zabójcy z „Pana Mercedesa”. Ów
zbrodniarz po wydarzeniach z drugiego tomu, znajduje się w szpitalu w stanie
krytycznym. Ma uszkodzony mózg, nie mówi, nie porusza się. Z czasem odkrywa
niezwykłe zdolności, które wykształciły się w nim pod wpływem urazu. Próbuje je
wykorzystać, by spełnić swoje „marzenie” o wielkiej masakrze i zemście na
detektywie., który w tym czasie musi zmierzyć się również z problemami
osobistymi. Czy uda mu się zapobiec katastrofie? Do czego zdolny jest człowiek,
który potencjalnie już jest nieszkodliwy?
I w tym momencie wkradają się elementy grozy, przestępca nie
jest znany, zdarzają się dziwne wypadki, samobójstwa, którym towarzyszy
tajemnicza litera „Z”. Wszystkie tropy prowadzą do pacjenta, który praktycznie
jest w stanie wegetatywnym. Co tak naprawdę dzieje się w głowie bezwzględnego
mordercy? Dlaczego bezwzględny morderca otrzymuje dar, który pozwala mu na
bycie nieuchwytnym? <tak wtedy pomyślałam, że miał niezłe szczęście, leży
sobie, a jednak nie. Jest w szpitalu, a jednak w nim nie jest. LUCKY
BASTARD..*-*
Nie powiem, że książka mi się nie podobała. To dobre
zakończenie serii, aczkolwiek spodziewałam się więcej. Brakuje mi starego
Kinga, czułam trochę jakby cała historia nie była jego. Brakuje „znaków
firmowych”, tego, za co pokochaliśmy go w „Lśnieniu”, „Carrie” czy „Ręce
Mistrza”. Rozumiem jednak, że jako światowej sławy pisarz musi eksperymentować,
próbować nowych gatunków. W jakimś
stopniu na pewno mu to wyszło. „Koniec warty” zawiera elementy, które pozwalają
nam czuć niepokój. Zdecydowanie należy do nich psychopatyczny bohater, który
zawsze jest o jeden krok do przodu. Ma swoją wizję, której nie boi się
realizować, nie zważa na ofiary.
Choć zdarzyły się momenty „nudy”, całą książkę dobrze
wspominam. Przyjemna, nie jest prosta, ale nie należy również do trudnych. Jeśli
lubi ktoś kryminał z przytupem, to jest to książka dla niego. Postarajmy się
nie porównywać jej do tych najlepszych książek Kinga, a myślę, że nikt się nie
zawiedzie. Mam nadzieję, że nasz ukochany mistrz grozy nas jeszcze zaskoczy,
jakąś „mocną” pozycją <i może dlatego nas tak delikatnie do tego przygotowuje,
by nie mieć na sumieniu tych wszystkich nieszczęśników – swoich fanów>.
Całą serie wraz z „Końcem warty” oceniam tak na 7,5 w
porywach do 8…
Autor: Stephen King
Seria: Bill Hodges
Wydawnictwo: Albatros
42 książki Kinga?! Gratulację i wielki szacun ;) Ja nie przeczytałam ani jednej jego książki (nie bij), bo trochę się boję tego co w nich znajdę. Z drugiej strony szokujące sceny i zjawiska paranormalne intrygują mnie. Może kiedyś...Chyba nie muszę pisać, że recenzja jak zawsze rewelacyjna *.* Uwielbiam Cię <3
OdpowiedzUsuńMasz jeszcze dużo czasu na Kinga..ale w końcu musisz się z nim "zmierzyć"..; p
UsuńJa wczoraj, a właściwie dzisiaj w nocy skończyłam czytać moją pierwszą książkę Kinga - Chudszy - i nie mam jeszcze w pełni wyrobionej opinii o tym autorze. Może polecisz mi jakąś bardzo dobrą książkę jego autorstwa, bo po Koniec warty raczej nie sięgnę skoro ty jesteś jego wielką fanką, a nie byłaś zachwycona to ja mogę się tylko zniechęcić. Wolałabym zacząć od tych wybitniejszych dzieł Stephena. Myślisz, że Carrie, Ręce mistrza lub Lśnienie (o których piszesz) będą dobre dla osoby, która zazwyczaj nie czyta ani Kinga, ani horrorów :D ?
OdpowiedzUsuńhttp://wielopasja.blogspot.com/
"Lśnienie" to jedna z jego najlepszych książek, myślę, że Ci się spodoba. On ma taki specyficzny styl pisania, nie każdemu się podoba, ale spróbuj może akurat Cie wciągnie. Mnie osobiście większość się podobała i dobrze je wspominam.
Usuń