"Miecz lata" Rick Riordan

***
   Jak bardzo boska jest twórczość Ricka Riordana przekonuje się z każdą kolejną jego książką. Śmiało można go nazwać mistrzem literatury młodzieżowej. Po samym Percym go pokochałam, dlatego nie wiem co mam zrobić po książce „Magnus Chase”. CUDO, MAJSTERSZTYK. Śmiałam się tak wiele razy, że nawet nie zliczę. Te dialogi, nie tylko wewnętrze głównego bohatera, ale te pomiędzy postaciami są po prostu rozbrajające. Ja nie wiem jak ten mężczyzna to robi, ale zakochuje się w nim za każdym razem coraz  bardziej. Kupił mnie samym imieniem głównego bohatera, ale to co przeżyłam w czasie tej lektury, nie spodziewałam się. Lekkość,  z jaką wszystko przedstawił,  wykreował postacie i wydarzenia sprawiają, że nie sposób się oderwać.

   Sam Magnus jest dość odważnym i niegrzecznym chłopcem, wzbudza sympatię od pierwszych stron. Forma w jakiej opisuje wydarzenia, jak utrzymuje kontakt z czytelnikiem, sprawia, że czujemy się jakbyśmy byli w centrum akcji. Od razu przypadł mi do gustu  styl  w jaki się „wypowiada”. Jest typem bohatera, który mało wie o swoim  pochodzeniu i w kulminacyjnym momencie zostaje postawiony przed zadaniem, które powinno go przerosnąć. Dowiaduje się jednak, że jest potomkiem jednego ze skandynawskich bogów i musi uratować swoje dziedzictwo, odnaleźć miecz lata. W międzyczasie poznaje wiele sławnych postaci jak Lokiego czy Thora, bierze udział w treningach i w bitwach. Bogowie są tacy bardziej przyziemni, rozmawiają z Magnusem, udzielają rad. Loki według mnie jest wręcz perfekcyjnie wykreowany, taki przebiegły i sprytny, pragnie jak najszybciej doprowadzić do dnia sądu. Thor natomiast jest bardzo zabawny i leniwy, tylko oglądałby seriale, jak na przykład „Grę o tron” czy „Sherlocka”.
Towarzysze Chase odbiegają od tych z innych serii Riordana. Mamy tu elfa Hearthstone i krasnoluda o imieniu Blitzen. I Jacka <nie zdradzę kto to>, ale „koleś” miażdży. Jego „głębokie” przemyślenia, teksty, którymi sypie na prawi i lewo. Nic tylko się zakochać.



Klimat w którym utrzymana jest książka spodoba się na pewno zarówno zagorzałym fanom twórczości tego pana, jak również osobom dla których to będzie pierwszy z nią kontakt. Lekka, pełna humoru, powalająca na kolana. Zachwycająca od pierwszych stron. To przy niej przerwałam swoją złą passę z książkami. Do tego okładka taka trochę w kolorystyce galaxy. Istna perełka na półce <muszę ją zakupić>.. Riordan mnie nie zawiódł, mimo iż słyszałam, że powiela schematy, że pisze na jedno kopyto. On z każdą książką udowadnia, że wciąż jest w formie.
Dodatkowym bonusem była dedykacja na pierwszej stronie : „Dla Cassandry Clare z podziękowaniem za pozwolenie na wykorzystanie wspaniałego imienia Magnus”. Bohater Clare o tym imieniu, to mój ulubieniec, jednak chyba odważę się na dołączenie do kolekcji kolejnego Magnusa..<3 

Autor: Rick Riordan
                               Seria: "Magnus Chase i Bogowie                                                                         Asgardu"
                        Wydawnictwo: Galeria Książki


***
"Dzień dobry, czas umierać!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Oczytana , Blogger