****
Tak, tak wiem przezywam jakieś nowe zauroczenie Rickiem
Riordanem. I w sumie zaspojlerowałam sobie trochę tą książką „Kroniki Rodu
Kane”, ale co mi tam.
I tym razem wyżej wymieniony autor mnie nie zawiódł,
potrzebowałam czegoś co umiliłoby mi moją krótką, aczkolwiek męczącą podróż.
Wybrałam idealnie, więc gdy gdzieś jedziesz to pakuj Riordana w teczkę.
Znajdziemy w niej różne opowiadania, w których jako
narratorzy występują bohaterowie których znamy z serii: „Percy Jackson i
Bogowie Olimpijscy”, „Olimpijscy Herosi” oraz „Kroniki Rodu Kane”. Przeżywają
oni nowe, zabawne, a zarazem niebezpieczne przygody. Fajnie znowu razem z nimi przeżywać przygody,
zwalczać problemy. Jest o także szansa na bliższe związanie z bohaterami
których znamy i kochamy. Osobiście najbardziej podobały mi się opowiadania z
punktu widzenia Percy’ego, lubię jego sposób wypowiadania się, jego „głębokie”
przemyślenia, a zwłaszcza rozmowy z morskimi stworzeniami. Jest także moim
ulubionym Herosem <tak w tym momencie to zrozumiałam>. Niezmiernie mi się
podoba połączenie egipskich i greckich mitów, zdecydowanie jestem ich fankom. Z
racji, że nie czytałam kronik <tak wiem shame..dzyń,dzyń..> tak jak Percy
czy Annabeth pierwszy raz spotkałam się z Sadie i Carterem. Dzięki temu nie
przejmowałam się, że byłam niezorientowaną w sytuacji bo oni też nie byli.
Rick nic nie stracił ze swojego talentu pisarskiego, tę
pozycję czyta się równie dobrze jak inne. Wątpię żeby znalazł się ktoś, komu ta
książka się nie spodoba <chociaż gusta są różne, nie oceniam, każdy ma prawo
do swojego zdania>. Wszystkich na pewno cieszy fakt, że te wszystkie
opowiadania mogą znaleźć w jednej książce, sięgać po nie w każdej wolnej
chwili. Jest to wspaniała, a zarazem przyjemna i niemęcząca lekturka. Zasługuje
na 8/10 <często zapominam o punktach>.