Książka vs. Film


   Wakacje 2016 i znowu "Harry Potter" w tv. Co z tego, że oglądałam to dwa miesiące temu i tak siedzę przed telewizorem <jeśli akurat jestem w domu>. To dobry moment żeby porównać książkę i film. Ostatnio w ramach wyzwania książkowego czytałam czwarty i szósty tom, należą one do tych, które według mnie mogłyby być lepiej "zrobione". Obie książki są bogate w wątki, które w ekranizacji pominięto. Osoby, które żyją tylko oglądaniem tracą wiele, naprawdę: począwszy od hogwartowej kuchni, poprzez mega śmieszne sceny ze Zgredkiem, aż po wiele wspomnień z życia Voldzia. 
Nie da się całkowicie poznać klimatu, który zawarty jest w świecie Rowling bez ominięcia najważniejszej jego części, a mianowicie książek.
"Czara Ognia" może nie ucina istotnych spraw, ale nie przedstawia  także wszystkiego jak należy: historia Croucha Juniora jest podstawą tej części, dokładnie pokazuje zasięg działania Voldemorta, jego wpływ na innych, maniakalne oddanie, poświęcenie swojego życia w ramach idei. Poznajemy także Mrużkę, kolejnego skrzata, który zostaje zwolniony ze służby, wpada w depresję. Czyli mamy już Zgredka, i wyżej wymienioną "panią", a do tego całą setkę skrzatów w kuchni w Hogwarcie - bosko, co nie? Nigdy się nie zastanawialiście, skąd się bierze jedzenie na stołach? Kto je gotuje? Można je jedynie teleportować, a nie wyczarować z niczego. I w tej części zagadka się rozwiązuje, trzeba tylko połaskotać obraz i trafić do raju..<3 
Stworki w tej części to dość istotny problem, Hermiona zakłada WESZ - organizację, która walczy o emancypację skrzatów zniewolonych i lata biedna po szkole z puszką i prosi innych o zapisywanie się. To naprawdę musiał być śmieszny widok, sam Harry i Ron podchodzili do tego sceptycznie,a le nie mogli zdusić jej zapału.

Sam Turniej jest iście ciekawy, może dwa pierwsze zadania nie odbiegają od pierwowzoru, za  to trzeci zawiera stanowczo za mało, a gdzie sklątki Hagrida, Sfinks  z zagadką, dementorobogin czy zaklęcie odwracające świat do góry nogami. Mało, jeszcze raz mało, a mogło być ciekawiej. I na sam koniec wspomnę o artykułach, które pisała Rita, strasznie mi ich brakuje, to babsko wypuściło kilka zjadliwych tekstów od których huczał cały Hogwart. Wszyscy zastanawiali się skąd ona o  tym wie? A tu takie wielkie BAAAM jest niezarejestrowanym animagiem, ale jazda.. Rozwiązała to nasza wspaniała Herma..<3 brawo... 

Szybko wspomnę o "Księciu Półkrwi", tytuł powinien raczej brzmieć "Burzliwe życie nastolatka", "Rozterki miłosne Rona", czy "Buzujące hormony" - tak wygląda ten film. Kluczowym elementem książki są wspomnienia i lekcje Harry'ego z dyrektorem. Ograniczenie się do garstki wspomnień to lekka zniewaga dla całej historii. Wątek Dracona też tak no słabo pociągnięty, jego spisek był lepszy, bogatszy w książce - ta ekranizacja jest najgorsza moim zdaniem, oglądam ją z przymrużeniem Oka. Mimo to doceniam styl, wszystkie zabawne sytuacje, to sprawia, że ogląda się go przyjemnie, z bananem na twarzy <oczywiście w odpowiednich momentach>.
 Lepiej przeczytać, mówię wam, nie zawiedziecie się, a na prawdę poczujecie o co w tym wszystkim chodzi.

Wiem, że tekst strasznie chaotyczny, ale jest to coś luźnego, takie osobiste spostrzeżenia, może i wam to przeszkadza, a może nie..; d Trochę siedzę już w świecie Rowling i czasami mam takiego bulwersa na to wszystko, ale wiem, że najlepszy "obraz" tworzymy my sami, w swojej głowie, dlatego pocieszam się swoją wizją i dzięki temu jakoś znoszę te różnice..<3

2 komentarze:

  1. Masz racje! Pominięto wiele ciekawych i wartych uwagi wątków, które akurat w tych książkach były pierwszoplanowe. Ciekawe czemu poszli na łatwiznę i wybrali coś i przedstawili to mniej spektakularnie. Powiem Ci, że jakies dwa lata temu wróciłam do książki i nagle ze zdziwieniem stwierdziłam, jak bardzo uwierzyłam filmom, które nie przedstawiają wszystkiego tylko wybrane sceny, sytuacje, relacje. Nie jest źle, mogło być lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże! Z ust mi to wyjęłaś! 100% prawdy! Z jednej strony rozumiem twórców-nie mogli wpleść do filmu wszystkiego, bo byłby on mega długi, ale gdyby wyrzucili parę niepotrzebnych scen i dodali te ważniejsze to byłoby o wiele lepiej! Co do "Księcia Półkrwi"-"Burzliwe życie nastolatka", "Rozterki miłosne Rona", czy "Buzujące hormony"-nigdy tak o tym nie myślałam, ale TAK! Naprawdę słuszne spostrzeżenie!! :D haha :D Świetny post i oby takich więcej na blogu! Będę wyczekiwać ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oczytana , Blogger