"Trylogia czasu" Kerstin Gier

****
   Trylogia czasu – to magia sama w sobie. Należę do grona osób, które zakochały się w niej od pierwszych stron, ale nie mają swojego egzemplarza. Smutne, ale ceny miażdżą jeśli już się coś znajdzie. Przetrzymam to i poczekam.
Robiłam ostatnio rereading, ponieważ trzeba zabrać się za filmy <trochę mnie przerażają – tak dużo niemieckiego> i wciąż mi się podoba. Temat podróży w czasie jest naprawdę bardzo ciekawy i intrygujący, a spotkania z ważnymi osobistościami z XVIII wieku to już w ogóle coś.
 Pamiętam, że początkowo trudno było mi polubić którąkolwiek postać: Gwen, przyznam szczerze miejscami mnie irytowała. Tak wiem, była nowa, nie wiedziała o co chodzi, czego chcą od niej ci wszyscy ludzie, ale mogła chociaż pozwolić sobie pomóc. A ona: „O nie ja wiem lepiej, co z tego, że wy siedzicie w tym dłużej, ja już po pierwszym dniu mogę sama decydować”. Czy główne bohaterki mogą czasami być bardziej pokorne? No, ale dobrze, przyjmijmy, że mnie do siebie przekonała. Jej życiorys, a może sam moment narodzin od początku wydawał mi się podejrzany i rzeczywiście taki był – to dodało takiego napięcia całej tej historii, taka wisienka na torcie.
Kim, że by była bez swojego dzielnego Gideona – podobno niezły przystojniak. Jakbym zapisywała mu plusy i minusy to czasami te drugie przeważały. Nie powiem arogancki potrafił być, wyszczekany i diabelnie pewny siebie. Zdecydowanie wolę go w wersji „zakochanego na zabój bohatera” – tacy są najlepsi kochani i strasznie słodcy..<3 Miejscami miałam go dość, ale tak już w drugim tomie, a w trzecim już całkowicie daje radę i mnie kupił.
Tym razem moją ulubiona postacią jest drugoplanowa Leslie – ma dziewczyna łeb. Mądra, oczytana, pomocna – zawsze wiec, co należy zrobić. Bez niej Gwen nie poradziłaby sobie, nie odkrywałby większości faktów. Bardzo mi imponowała swoim uporem, a jednocześnie umiejętnością panowania nad sobą i emocjami. Strasznie shipowałam ją  z bratem Gideona – wprost idealnie do siebie pasowali..<3
Książka odpowiednia dla każdego, kto pragnie odrobinkę oderwać się od rzeczywistości, zagłębić się w sieć tajemnic i wraz z bohaterami podróżować w czasie. Jednocześnie jest to odkrywanie siebie, swojej przeszłości, dalekich krewnych z którymi normalnie Gwen by się nie spotkała. Napisana w lekki, przejrzysty sposób, ubarwiona zabawnymi, sarkastycznymi i niekiedy złośliwymi uwagami „małego demonka”, które tylko umilają lekturę.  Zasłużone 8/10, może kiedyś będzie mi dane położyć własne egzemplarze na półce.



Autor: Kerstin Gier
Seria: "Trylogia czasu"
Wydawnictwo: Egmont Polska

****

6 komentarzy:

  1. AAAAAA!!! Zastanawiałam się czy czytać tą trylogię, ale teraz nie mam już żadnych wątpliwości. Trudniej będzie z dostępnością, bo od kilku miesięcy moja biblioteka nie ma pierwszego tomu, a kiedy już znajdę całość na internecie to zgadzam się-ceny są miażdżące! Cudowna recenzja! Pozdrawiam gorąco! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki że mi o niej przypomniałaś :) Słyszałam o tej serii wiele dobrego więc na pewno ją przeczytam jednak nie jest ona, na razie, moim priorytetem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak strasznie chcę przeczytać "Trylogię czasu" już od dłuższego czasu, ale nie mogę jej nigdzie znaleźć! >.< A jeśli znajduję to tak jak wspomniałaś, ceny są kosmiczne. Może w ostateczności sięgnę kiedyś po e-booka, ale jakoś wolę czytać papierowe książki, elektroniczne wersje w ostatecznej ostateczności :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo długo zastanawiałam się nad tą trylogią i teraz wiem, że w najbliższym czasie koniecznie muszę na nią zapolować! :) Uwielbiam motyw podróży w czasie.
    Pozdrawiam, http://bookline-recenzje.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tą serię i czytałam ją już kilka razy. Na szczęście miałam okazję kupić cały zestaw kilka lat temu, gdy ceny nie były jeszcze tak wygórowane. Mocno się zdziwiłam, gdy w listopadzie tamtego roku chciałam sprezentować Trylogię jednej znajomej.
    Cóż, trzeba czekać na dodruk. (tak mi powiedziała pani w księgarni :D)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z moich ulubionych serii. Tak bardzo żałuję, że nie mogę mieć jej na swojej półce. Zwłaszcza tego wydania po angielsku, ponieważ okładki są cudowne.(ceny już nie bardzo...) A propos filmu to ja byłam tak zdesperowana i niecierpliwa, że oglądałam z niemieckim dubbingiem oraz polskimi napisami nałożonymi na rosyjskie. Gideon w pierwszej części ekranizacji wyglądał fatalnie i już myślałam, że się nie polubimy. Na szczęście w kontynuacji moje zdanie co do niego się zmieniło. Nie mogę się doczekać polskiej wersji Zieleni Szmaragdu. Premiera w Niemczech była 30 czerwca, więc już niedługo może pojawi się u nas.

    Pozdrawiam,http://czytelniczaeminencja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Oczytana , Blogger