****
Trylogia czasu – to magia sama w sobie. Należę do grona
osób, które zakochały się w niej od pierwszych stron, ale nie mają swojego
egzemplarza. Smutne, ale ceny miażdżą jeśli już się coś znajdzie. Przetrzymam
to i poczekam.
Robiłam ostatnio rereading, ponieważ trzeba zabrać się za
filmy <trochę mnie przerażają – tak dużo niemieckiego> i wciąż mi się
podoba. Temat podróży w czasie jest naprawdę bardzo ciekawy i intrygujący, a
spotkania z ważnymi osobistościami z XVIII wieku to już w ogóle coś.
Pamiętam, że
początkowo trudno było mi polubić którąkolwiek postać: Gwen, przyznam szczerze
miejscami mnie irytowała. Tak wiem, była nowa, nie wiedziała o co chodzi, czego
chcą od niej ci wszyscy ludzie, ale mogła chociaż pozwolić sobie pomóc. A ona:
„O nie ja wiem lepiej, co z tego, że wy siedzicie w tym dłużej, ja już po
pierwszym dniu mogę sama decydować”. Czy główne bohaterki mogą czasami być
bardziej pokorne? No, ale dobrze, przyjmijmy, że mnie do siebie przekonała. Jej
życiorys, a może sam moment narodzin od początku wydawał mi się podejrzany i
rzeczywiście taki był – to dodało takiego napięcia całej tej historii, taka
wisienka na torcie.
Kim, że by była bez swojego dzielnego Gideona – podobno
niezły przystojniak. Jakbym zapisywała mu plusy i minusy to czasami te drugie
przeważały. Nie powiem arogancki potrafił być, wyszczekany i diabelnie pewny
siebie. Zdecydowanie wolę go w wersji „zakochanego na zabój bohatera” – tacy są
najlepsi kochani i strasznie słodcy..<3 Miejscami miałam go dość, ale tak
już w drugim tomie, a w trzecim już całkowicie daje radę i mnie kupił.
Tym razem moją ulubiona postacią jest drugoplanowa Leslie –
ma dziewczyna łeb. Mądra, oczytana, pomocna – zawsze wiec, co należy zrobić.
Bez niej Gwen nie poradziłaby sobie, nie odkrywałby większości faktów. Bardzo
mi imponowała swoim uporem, a jednocześnie umiejętnością panowania nad sobą i
emocjami. Strasznie shipowałam ją z
bratem Gideona – wprost idealnie do siebie pasowali..<3
Książka odpowiednia dla każdego, kto pragnie odrobinkę
oderwać się od rzeczywistości, zagłębić się w sieć tajemnic i wraz z bohaterami
podróżować w czasie. Jednocześnie jest to odkrywanie siebie, swojej
przeszłości, dalekich krewnych z którymi normalnie Gwen by się nie spotkała.
Napisana w lekki, przejrzysty sposób, ubarwiona zabawnymi, sarkastycznymi i
niekiedy złośliwymi uwagami „małego demonka”, które tylko umilają lekturę. Zasłużone 8/10, może kiedyś będzie mi dane
położyć własne egzemplarze na półce.